3 listopada 1984 roku odbył się pogrzeb kapelana „Solidarności” błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Ceremonia stała się okazją do patriotycznej manifestacji, zaś sam kapłan stał się symbolem męczeństwa, jedną z ostatnich ofiar czerwonych siepaczy z SB.
Komuniści jak ognia bali się płomiennych kazań, w których pokorny, uzbrojony jedynie w Słowo ksiądz katolicki dawał wiernym moc i siłę. Z ust księdza Jerzego biło światło, w nocy bezprawia, nieludzkiego systemu, który podejmując walkę z Bogiem, skazany był z góry na porażkę. Zło zna jedynie przemoc, broniąc się przed Prawdą, która okazała się najskuteczniejszym orężem chrześcijańskiego Narodu, który zawierzył swój los Bogu.
Mordercy księdza Jerzego żyją dzisiaj wśród nas. Jeszcze niedawno jeden z Jego oprawców na manifestacji KOD-u ostentacyjnie protestował, przeciwko odebraniu ludobójcom z SB przywilejów emerytalnych. Złośliwy chichot historii, który jak wiele białych plam w historii PRL, nadal jest tajemnicą. Istnieją bowiem dowody, że okoliczności męczeńskiej śmierci błogosławionego męczennika, kulisy wydania na Niego wyroku śmierci są zupełnie inne, niż funkcjonująca, oficjalna wersja.
Mamy jednak pewność, że nadejdzie dzień, w którym poznamy Prawdę. Bogu i Kościołowi dziękujemy za jednego z Tych synów Narodu, którzy wpisali się do panteonu bohaterów, jednego z Tych, którzy zbroili Naród w noc niewoli, którzy dawali siłę kruszącą kajdany. Oręż, który stał się silniejszy niż karabiny oprawców 1956 roku, czołgów grudnia 1970, broń która zawierała się w przekazie błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki: „Zło dobrem zwyciężaj!”